środa, 13 kwietnia 2011

Zima chyba wraca...:-(
Zimno, wietrznie i mokro...do łask wróciła zimowa kurtka..

A my odliczamy czas...jeszcze tydzień...



czwartek, 31 marca 2011

Dzień dobry, u nas słoneczko świeci, pierwszy raz chyba od 2 tygodni..
Co do psiaka, dziekuję za wpisy.. I widzę, że jesteście bardziej za niż ja:-) hehe.. Dziekuję Wam za dobre słowo.
Generalnie pies to nasze marzenie jeszcze sprzed  ślubu, co rok maniakalnie jeździmy na wystawy psów. Mamy mnóstwo książek o wychowaniu, o rasach, etc. Na pulpicie w kompie mojego W. niezmiennie zawsze jego ulubiona rasa - marzenie : azjata..
Ale zawsze bylo jakieś nie, zawsze milniony powodow na nie.. A to dzieci; ledwo "odrastały" pojawiało się nowe (hehe), za małe mieszkanie, teściowa pod nosem raczej źle nastawiona, za mała działka, szkoła i inne obowiązki. Ale teraz wiem (!), że dzieci mam wystarczającą ilość, swoje dla ludzkości zrobiłam, mamy ogromną działkę na wsi, ogromne pola niedaleko miejsca zamieszkania, obowiązki podzielimy na 5...no na razie może na 4 -ech, ale kazdy będzie mial co robić.. Doświadczenie w wychowywaniu mamy. Nawet kot chodzil z nami na spacery i nie odstępował jak pies.
A ta sunia jest.... cudna...i chyba już jest nasza. W każdym razie dostała obrożę z różowej wstążeczki z naszym nazwiskiem..
Imię jest, ale później Wam je zdradzę. Odbiór dopiero za jakieś 2,5 tygodnia, więc musimy się (i teściową) przygotować na jej przyjęcie. Podekscytowana jestem, nie ma co..
Jak pisała Emigrantka, dawno nie było postu..Wiem, miałam doła, czytałam Was jak zapewne wiecie, po moich wpisach pod Waszymi postami, ale pisać nie chciałam.. Tak to ja kapryśna jestem. Choć wiele się wydarzyło w między czasie.. Święta BNarodzenia bardzo udane, rodzinne, wesołe, świąteczne. Potem Sylwester też bardzo wesoły. Styczeń, luty, jakoś wszystko się układało z hasłem: aby do wiosny..
Najważniejsze i najstraszniejsze wydarzenie to śmierć naszego kota Saszy..niestety, okropne to były dni. Został przejechany przez samochód, przebite płuca, musieliśmy podjąć decyzję o uśpieniu..
Poza tym moja mama wylądowała w moje urodziny na intensywną terapię, problemy z sercem, będzie musiała mieć jakiś zabieg na sercu. Na razie się oszczędza..
W zeszłym tygodniu byłam "słomianą wdową", sama z dziećmi bez męża. On za to szalał na włoskich alpejskich stokach, w jakiejś Madonnie..  To znaczy uczył się pod okiem instruktorów i coś mi się wydaje, że teraz co zimę albo razem, albo osobno, ale góry będą podstawą. Ja gór nie widziałam lekko licząc jakieś 32 lata..:-( więc czas najwyższy.
Właśnie plany mieliśmy na wyjazd letni, bo na wakacjach nie widziano nas już ponad 4 lata, a teraz z takim maluchem znowu przełożymy  na święte "kiedyś tam".
Teraz siedzę w pracy, świętujemy imieniny szefa, ciacho i ociupinka symbolicznej whisky:-)
A więc wesoło Was pozdrawiam i miłego dnia życzę:-)

środa, 30 marca 2011

Czyżby zaczynał się nowy etap w naszej rodzinie?... ja się ciągle waham..
Kocham zwierzęta, zwłaszcza koty i psy. Gdybym miała warunki kręciłoby się ich w moim domku troszkę:-) A tak jak jest to może być kłopot.. Odpowiedzialność na kilkanaście lat, mam troje dzieci, więc wiem, że życie toczy się wokół nich, a teraz jeszcze dojdzie 6-sty członek rodziny..
Wiem jedno, jak W. powiedział że się juz urodziły psiaki i mają ok. 2 tygodnie, serce trochę mi podskoczyło..nie wiem, czy to z trwogi, ze mnie przekabaci rodzinka, czy z chęci zaopiekowania się taką jedną czekoladową suczką..nie wiem, oj nie wiem..

Zresztą sami zobaczcie jak jej nie pokochać:-)



Rasa posokowiec bawarski, nie za duży myśliwski pies, z przyjacielskim podejściem do rodzin z dziećmi



Decyzji jeszcze nie ma, ale imon całe mnóstwo:-) 
pozdrawiam Was serdecznie 



czwartek, 23 grudnia 2010

Witam wszystkich w ten przedświąteczny dzionek. Jestem dziś w pracy, ale prezenty zakupione, jedzonko także, bigosik się gotuje, reszta w przygotowaniu:-) Myślę, że jest całkiem nieźle, ale powiem Wam, że korci mnie strasznie zakup prawdziwej choineczki..Od lat kilku skazana jestem na sztuczną, właśnie ze względu na miejsce gorące przy kominu..Ale kiedy oglądam Wasze piękne prawdziwe drzewka...rozmarzam się i wciągam nosem ich woń:-)
Wczoraj w przedszkolu stanęła sliczna żywa choineczka wystrojona tylko w kilka bombeczek, łańcuch papierowy i taka słodziutka...ach...korci mnie korci...Stroimy choinkę zawsze w dniu wigilii rankiem, oczywiście jeżeli mam wolne ( z reguły mam).
A u nas zima, jeszcze wczoraj sypało, mróz z rana -11, ale idzie odwilż, choć różnie mówią.. Grunt zeby wiatru nie było, to będzie fajnie..


Bożonarodzeniowa szopka naturalnych rozmiarów w mieście sąsiednim.


Dziś jest taki luźny dzień w pracy, poświęcam go na telefony do klientow, których bardzo cenię, lubię, rozmawiamy często, śmiejemy się, żartujemy. Dla jednego mam nawet taki mały upominek- własna nalewka z własnoręcznie wymalowaną butelką:-) Od niego też co roku dostaję puzzle i gry dla mnie i dla moich dzieci:-)


Oto drzewko również w sąsiednim miasteczku



A poniżej bombka wykonana przez moją średnią córę Magdę..
Zdjęcie naprawdę nie oddaje jej piękności, jest bardzo śliczna, ze świecącymi cekinkami, wszystko w słodkich różowiutkich i kremowych kolorach:-)



Dziekuję za niesamowicie miłe komentarze pod poprzednim postem, dzięki Wam prę naprzód! :-)

Wszystkim Wam życzę samych pomyślności w święta, wiele radości dzielonej z rodziną i przyjaciółmi, zdrowia, spełnienia marzeń, odpoczynku przy świątecznym stole!

Dobrze, że jesteście!

poniedziałek, 20 grudnia 2010

ostatnia prosta:-)

Witajcie kochani.. Żyję, choć było kilka dni takich, że nie chciałam..hehe, kiszka.. Ale na pocieszenie powiem Wam, że wszystko było ok, tylko ja tak sobie, siedziałam przez 3tygodnie w domu z chorym synusiem i zupełnie depresyjnie dopadła mnie handra przedświąteczna.. Zawsze tak mam od lat.
Odwiedzalam Wasze światy i cieszę się, że mogłam choć u Was nacieszyć oko świątecznymi ozdobami:-) Wiele z Was ma już piękne choineczki wystrojone i błyszczące. Ja też jak co roku kupiłam kilka drobiazgów, własnoręcznie ususzę jedynie pomarańcze na choinkę..hehe Choc muszę się pochwalić, w zeszłym roku zrobiłam sama przy pomocy moich dziewczyn choinkę z szyszek modrzewiowych. Z niej jestem dumna..
Na szczęście jeszcze w listopadzie zamontowałam karmnik dla ptaków, kupiłam jakieś jedzonko, a że nie było dla ptaków pospolitych, więc kupiłam dla karmników.. Gardziły te wróble, ale do czasu aż spadł pierwszy śnieg, wtedy do ostatniego ziarenka skubały i skubią do dziś. Co wieczór uzupełniać trza jadłodajnie! to bardzo ważne..





Poluję jeszcze na sikorki, mam jakiś smalczyk dla nich, ale jeszcze żadna się nie uśmiechnęła do mojego aparatu:-(

A poniżej zaleglości:-)

Jakiś czas temu byliśmy na weselu u mojej szwagierki, wesele udane, bardzo oryginalne, a rano zamiast wracać do domu, gdzie wcześnie wstają nasze dziecięcia postanowiliśmy "zaliczyć" noc w domku na działce.. cudnie było, cieplutko, milutko.. Spokojnie wstaliśmy o 11ej, za oknem takie widoki:-)





Lisek nas zaskoczył, nie zdążyliśmy wyjąć aparatu, ale wyglądał tak jakbyśmy go zaskoczyli na tym odludziu.. patrzył się, patrzył, a my na niego..:-) fajnie tak..
Teraz w notesie odchaczam z listy prezentów i zakupów co już załatwione.. Sporo zrobione, ale jeszcze sporo zostało, bo lenia mam i zero chęci do wszystkiego. Nasza rodzina prawie calusieńka urodziła się w grudniu i w styczniu, więc mnóstwo spraw pośrednich zajmuje moją biedną głowę. W zeszłym roku z przygotowaniami byłam na finiszu, a dziś?.. no cóż, życie..
Najważniejszy jest plan, potem to już z góry, więc za bardzo się nie stresuję, bo plan mam..(!)
Choinka sztuczna,  bo jedyne miejsce wolne w mieszkaniu przy kominku, a tam bardzo ciepło i prawdziwe drzewko szybko by odpadło, a ja uwielbiam cieszyć oczy bombkami, światełkami do końca stycznia:-) Myslalam o jakimś małym świerku w doniczce dla dzieci, potem wkopię ją na działce:-)

Na koniec zdjęcie mojego reniferka

i diabełka w anielskim stroju

Kończę posta, bo muszę zamykać kasę i zmykam do domku odhaczać kolejne punkty z mojej przydługaśnej listy. Mam szczerą nadzieję, ze u Was jest znacznie lepiej. Zyczę Wam miłych i spokojnych przygotowań do świąt:-)
do miłego

czwartek, 25 listopada 2010

wypiękniona:-)

Witajcie Kochani:-)
Finiszujemy z klateczką..zostało tylko lustro do powieszenia i deski na balustrady.. Ale ja jestem już zachwycona.. Dawno zmiana mnie tak nie cieszyła. Zresztą widziałyście, klatka była obskurna, że się tak nieelegancko wyrażę..
Zdjęcia robiłam wczoraj wieczorem, kolor na zdjęciach wyszedł żółtawy, ale nazwa farby to koktajl krewetkowy i tak faktycznie oddaje ten odcień na ścianach:-)


Grzybek ma wysokość ok. 0,5mb i calusieńki jest zrobiony z drewna wyciosany piłą elektryczną



Pastele na ścianach poczyniła moja starsza córunia, narazie są dwa, ale namawiam na ją na kolejne.









Wiem, że cóż można wymyślić na klatce, ale ja jestem dumna z mojego męża.  Trochę płytek, trochę farby, dużo samozaparcia i chęci.. Wykonał wszystko perfekcyjnie. Jest czysto, jasno, ciepło, miło.. 
A za dwa dni wesele! Siostra męża się "obrączkuje". 
miłego dzionka, u nas deszcz ze śniegiem i zimno..
pozdrówka i wielkie dzięki za odwiedziny:-)

czwartek, 18 listopada 2010

wspaniałości..

Witam Was serdecznie.. Dziś błogi spokój, nadrabiam zaległości w czytaniu, bo wczoraj w pracy młyn totalny miałam... Juz nie wiedziałam, który telefon miałam odbierać, dla kogo pisać WZ i FV. Uff...dziś jest spokój..:-) chociaż to napewno nie cieszy mojego szefa:[
A u nas klatka się robi, tzn. wczoraj mężuś zafugował śliczną fugą o odcieniu naturalnym, a ja do nocy zmywałam śliczne płyteczki:-) Jest czysto, ale dziś i jutro czeka nas cekolowanie ścian, wybór farby i w weekend malowanie:-)

Zdjęć z prac nie mam, bo wykasowałam:[[ przez pomyłkę, bom sierota i zla jestem na siebie za to.. Ale coż, tak to już jest..

Pokazuję za to zdjęcie ręki mojego najstarszego dziecięcia:] Zabawia się w malowanki z młodszymi dziecięciami:]


Za to ja jestem w dobrym nastroju, bo wczorajszego dnia dotarły do mnie dwie wyczekiwane paczuszki..
Jedna z wygranego candy u Xeny. Łosik jest extra, na biegunach, i do tego taka fajna drukowana koperta  na sekretki.

I niespodzianka dla mojej Chrześniaczki, w grudniu skończy 3latka. I poprosilam Monikę M. o uszycie takiej Króliczki Tosi:] Myślę, że będzie miala pamiątkę na wiele lat..

A poniżej pokażę w komplecie moje cukiereczki, które jestem szczęsciarą posiadać dzięki powyższym wspaniałym osobom. Jest tam jeszcze szkatułka, którą wygrałam jakiś czas temu u zpotrzebywnetrza, a która tak mis ie spodobała, że zamieszkały w niej moje bursztyny:-)

Wybaczcie, ale jak chwalić się, to już na całego:-) Ngdy nie przypuszczalam, że będę taką szczęściarą..


 Dziękuję bardzo, takie rzeczy cieszą najbardziej:-) same wiecie jak to jest, kiedy się dostanie niespodziewany prezent.. Życzę więc wszystkim odwiedzającym takich prezentów na codzień, takich słodkich cukiereczków.
do miłego